3 czerwca 2012

Rozdział V

"Życie niemal na pewno ma sens" - Albert Einstein

            Otworzyłam oczy. Otaczała mnie jasność. Przytłaczająca jasność. Nie czułam bólu, więc zgięłam się wpół i podniosłam. Zmrużyłam oczy i próbowałam przypomnieć sobie, co się stało i gdzie jestem.
            Znajdowałam się w małym pokoju o białych ścianach i podłodze, z których emitowało nienaturalne, intensywne światło.
            Szpital? Wariatkowo? Niebo?
            Po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do jasności, więc wykorzystałam to i rozejrzałam się. W kącie pokoju stał drewniany fotel bujany. Wytężyłam wzrok i pomimo rażącego światła udało mi się dostrzec, że siedział na nim ktoś o drobnej posturze.
            Tajemnicza osoba zaczęła cicho nucić spokojną melodię. Po chwili, gdy zauważyła, że już odzyskałam przytomność, zamilkła.
            - Kim jesteś? – zapytałam podejrzliwie.
            - Mam wiele imion – usłyszałam po chwili niski, kobiecy głos. – Tanatos, exitus letalis... Wzbudzam przerażenie, a niejedna niewinna i bezbronna  osoba przeze mnie płakała. Mącę w umysłach, zabierając chęć życia i sprawiam, że me ofiary nie mogą ze sobą wytrzymać. Pytałaś, kim jestem. Jestem Śmiercią.
            Moje ciało przeszedł dreszcz i poczułam, jakby krew zamarzła mi w żyłach. Śmierć tylko zaśmiała się lodowato, jakby wyczuła przerażenie, które zapierało mi dech. Zsunęła się z fotela i bezszelestnie zaczęła iść w moją stronę. Po chwili mogłam zobaczyć ją w całej okazałości.
            Wbrew temu, czego się spodziewałam, była pozornie zwykłą, niewielką dziewczynką o jasnych, błyszczących lokach i nienaturalnie bladej cerze. Popatrzyła na mnie przeszywająco swoimi podkrążonymi oczami o białych tęczówkach.
            - Czy ja… umarłam? – zapytałam drżącym głosem. – Co się stało?
            Śmierć popatrzyła na mnie uważnie.
            - Zwykły wypadek – mruknęła po dłuższej chwili. – Kierowca ciężarówki był pod  wpływem alkoholu i wjechał w wasz autobus. W sumie to nie „zwykły”. Śmiertelny wypadek. Udało mi się zebrać dość duży plon.
            - Czy umarłam? – powtórzyłam już odważniej, ale każdy mięsień mojego ciała pozostał napięty do granic możliwości.
            - Nie. Jeszcze nie. W tego, co się orientuję, to masz wstrząśnienie mózgu i poobijaną czaszkę, ale jeśli pozostanie w tobie silna wola życia, to przetrwasz.
            Wciągnęłam głęboko powietrze. Nie umarłam. Nie umarłam. Nie umarłam. Ogromny ciężar spadł mi z serca, jednak nie miałam zamiaru tego po sobie pokazywać. Jeszcze nie teraz. Szczególnie, że coś mi nie pasowało…
            - To dlaczego tu jestem? Po co mnie tu ściągnęłaś? – zapytałam ze zdziwieniem.
            - Bo, w przeciwieństwie do ciebie, niektórzy z tego wypadku nie wyszli cało.
            Niektórzy z tego wypadku nie wyszli cało.
            - Co… masz na myśli? – zapytałam się, tym razem nawet nie starając się ukryć przerażenia.
            - To, że ktoś dla ciebie bliski znajduje się właśnie na pograniczu życia i śmierci. Śpiączka. Jest w śpiączce. I wątpię, żeby kiedykolwiek się z niej obudził.
            Zmrużyłam oczy. Jedyną bliską dla mnie osobą, która razem ze mną jechała autobusem, był Adam.
            Adam jest w śpiączce.
            Drgnęłam. Dopiero po chwili do mnie doszło, że to wszystko moja wina. Gdybym wtedy, pomimo spotkanego pijaka, zdecydowała się wrócić do domu na piechotę, Adam byłby cały i zdrowy. Może umrzeć. Umrze. Przeze mnie.
            Śmierć zaśmiała się lodowato. Uważnie przewierciła mnie wzrokiem.
            - Mam nadzieję, że wiesz, iż to twoja wina. Tylko i wyłącznie twoja wina.
            Zamknęłam oczy. To, niestety, była prawda.
            - Co mogę zrobić? – bąknęłam po chwili drżącym głosem. Śmierć uśmiechnęła się z satysfakcją.
            - Masz wybór. Albo wrócisz do swojego ciała i będziesz obserwować, jak najbliższy tobie przyjaciel umiera przez twoją nierozwagę.
            - Albo…
            - Albo zagrasz w morderczą grę, której stawką będzie jego życie.
            Zawahałam się. Określenie „mordercza gra” nie brzmiało zbyt zachęcająco.
            - Coś za coś – kontynuowała Śmierć. – Przykro mi, kochanie, ale mój bilans musi być wyrównany.
            - A jeśli… uda mi się przeżyć i… wygram tę grę? – zapytałam ostrożnie.
            - Wtedy Adam obudzi się ze śpiączki, a ty wrócisz do swojego ciała.
            Pokiwałam powoli głową. Nieszczególnie uśmiechało mi się zginąć, ale z każdą chwilą coraz bardziej dochodziło do mnie, że gdyby nie ja, to wszystko byłoby w porządku.
            - Tik tak. Zostało mało czasu. Decyduj się.
            Myśli panicznie obijały mi się po głowie. Co zrobić? Spróbować ratować Adama, czy przeżyć? Skazać się na bezsensowną śmierć, czy nie móc w nocy zmrużyć oka przez wyrzuty sumienia? Co do cholery wybrać…?
            - Zagram. W grę – wyrzuciłam z siebie po chwili, a szalejące głosy w mojej głowie nagle ucichły. Śmierć wydawała się zadowolona z tej decyzji. Za to ja czułam się, jakbym miała zaraz zemdleć.
            - Słuszny wybór. Umiesz grać w szachy?
To pytanie zdezorientowało mnie.
- Umiem – wyrzuciłam z siebie. – A… o co chodzi? Na czym będzie polegać ta „mordercza rozgrywka”?
- Zobaczysz na miejscu – odpowiedziała tajemniczo Śmierć. - Postawiłaś wszystko, że tak to ujmę, na jedną kartę – odparła, podając mi mały, prostokątny kartonik. Wyciągnęłam po niego rękę, nawet nie zastanawiając się, co to jest. Jednak w chwili, gdy opuszki moich palców go dotknęły, coś dziwnego zaczęło się dziać. Ziemia… zadrżała?
            - Życzę… miłej zabawy – usłyszałam tylko, po czym cały otaczający mnie świat runął jak domek z kart.
            Zamknęłam oczy.

10 komentarzy:

  1. Rozdziały są bardzo ciekawe, fajnie się je czyta. Masz talent. I mówię to szczerze.
    Jestem bardzo ciekawa, na czym będzie polegała ta mordercza rozgrywka, i kto ją wygra...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba; w sumie chyba na razie najciekawszy rozdział, wcześniejsze były wprowadzeniem i ten w pewnym sensie też, więc czekam na kolejną notkę i mroderczą grę ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Piła i oszukać przeznaczanie w jednym rozdziale XD
    Sorki, ale to pierwsza myśl, która mi przyszła do głowy podczas czytania tego rozdziału :)
    Oczywiście jest bardzo dobry jak zwykle :p. Czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna, bardzo ciekawa notka :).
    Czekam na więcej ♥ .

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy czytałam wcześniejsze rozdziały to myślałam że to będzie normalna historia o życiu nastolatki a tu wyskakujesz z czymś takim . Śmierć , mordercza rozgrywka ? Nie przekonuje mnie too .. Bez urazy oczywiście , jestem szczera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku, nie każdemu musi odpowiadać moja wizja artystyczna :D Tyle, że uważny czytelnik już po przeczytaniu prologu czy nawet zapowiedzi bloga powinien zauważyć, że to nie będzie "normalna historia o życiu nastolatki". No cóż, dziękuję przynajmniej za szczerą opinię.

      Pozdrawiam,
      Frightening

      Usuń
  6. Wow. ;) Jaka jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało ! Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się bardzo podobało - dobra Śmierć nie jest zła! Do tego takie fantastyczne wstawki zawsze dodaje smaczku i pewnej tajemniczości... Nie przestawaj, pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. wow..genialne..oczywiście bede tu wpadała..
    ty to masz głowę..może keidyś napiszesz jakaś genialną ksiazke ?;DD
    word-of-paulina.blogspot.com zapraszam do mnie. ;DD

    OdpowiedzUsuń
  9. Osobiście nie przepadam za elementami fantazy jakoś tak mnie to męczy, ale jak zaczęłam czytać to już czytam, chociaż na tyle by wyłapać kontekst

    OdpowiedzUsuń

Zgadniesz? Nie. Nie łudź się. Zagadka pozostanie nierozwiązana.