26 lipca 2012

Rozdział XII

Często szuka się sensu życia przy pomocy bezsensownych metod - Aldous Huxley

Biegłam w kierunku, gdzie ostatnio znikł jednorożec, jednocześnie zastanawiając się, czy aby na pewno nie jest pułapka bądź wytwór mojej chorej i zmęczonej wyobraźni. Nie znałam przyszłości, starałam się nie wspominać przeszłości,  a teraźniejszość wciąż była dla mnie niezrozumiała. Mimo to miałam misję do wykonania, a stawka była zbyt duża, żebym mogła to tak po prostu zignorować. Ważyło się zarówno moje, jak i Adama życie, a także szczęście mojej rodziny i bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców Księstwa Blacktee, ba, może nawet większej ilości osób. I wszystko zależało od tego, czy się nie poddam.
Zatrzymałam się. Usłyszałam krople deszczu bębniące o rozłożyste korony otaczających mnie drzew. Zamknęłam oczy.
- Co robisz? – zapytałam się pewnego ulewnego dnia Adama podczas długiej przerwy w szkole. Chłopak leniwie podniósł wzrok i popatrzył na mnie, znużony.
- Czytam. – odparł, po czym znów pogrążył się w lekturze.
- A co czytasz?
- Książkę – zirytowany, zganił mnie wzrokiem. – Nie przeszkadzaj.
- A jaką? – uparcie nie dawałam za wygraną. Bawiło mnie droczenie mojego przyjaciela.
- Boże, nie dasz mi spokoju, prawda? „Igrzyska Śmierci”.
- Podobno fajna – powiedziałam beztrosko.
- A przeżyłabyś w lesie, goniona przez dwudziestu trzech innych trybutów, rządnych twojej krwi?
Udałam, że się zastanawiam.
- Pewnie nie – przyznałam szczerze. – Ale to tylko książka. Nic takiego mi się nie przytrafi.
Uniosłam powieki. Przytrafiło się.
Deszcz nasilał się i doszłam do wniosku, że i tak nie uda mi się teraz znaleźć tego przeklętego jednorożca. Wyjęłam z torby suszone mięso i powoli zaczęłam je przeżuwać. Przez deszcz nie mogłam nawet usłyszeć, czy gdzieś w pobliżu nie ukrywa się Alicja. Jak „trybut rządny mojej krwi”. Chociaż na widok takiej ulewy zdrowy rozsądek kazałby jej uciec. Mnie nie kazał. A wiecie dlaczego? Bo nie mam zdrowego rozsądku.
Powolnym krokiem udawałam, a przynajmniej taki kierunek wskazywał mi mech porastający pnie drzew. Starałam się nie myśleć o domu, tacie, Sebastianie, Adamie, ale tęsknota z każdą chwilą coraz bardziej łamała mi serce. Zaledwie kilka dni temu moim jedynym problemem był prześladujący Adama osiłek. Wyobraziłam sobie, z jaką łatwością mogłabym przeszyć go floretem i wzdrygnęłam się. Coraz łatwiej było mi myśleć o zabijaniu. Co miało na to wpływ: widok tylu zamordowanych ciał czy mroczna siła rubinu Królowej?
Ujrzałam budynek wyłaniający się zza drzew. Wyjęłam floret i powolnym krokiem zaczęłam posuwać się do przodu. Wkrótce moim oczom ukazała się niewielka chatka, a także płynąca w jej pobliżu rzeczka. Niewiele myśląc, schowałam floret i podbiegłam do źródła wody i rzuciłam się na kolana. Drżącymi rękami wyjęłam z torby bukłak z kończącą się wodą i napełniłam go cieczą ze strumienia. Po chwili przyłożyłam go do ust i łapczywie wzięłam kilka łyków. Woda była dość ciepła, przy czym miała słodki smak i kuszący zapach. Wypiłam jeszcze trochę.
Dopiero, gdy zaspokoiłam swoje pragnienie, uniosłam głowę. Chatka, na którą wcześniej raptem rzuciłam okiem, była wykonana starannie, jednak w niczym nie przypominała budowli, które wcześniej widziałam w centrum Księstwa. Została zbudowana jedynie z bloków kamiennych i drewnianych desek, poprzebijanych gdzieniegdzie gwoździami. Wzięłam jeszcze jeden, duży łyk wody, po czym podniosłam się szybko i zaczęłam iść w kierunku chatki. Zabolała mnie potyliczna część głowy. Oparłam rękę o pobliski pień i już po chwili kontynuowałam wędrówkę. Wspięłam się po drewnianych schodach, prowadzących do drzwi wejściowych. Wyciągnęłam dłoń i położyłam ją na gałce. Poczułam mrowienie przechodzące od ramienia, a kończące się na palcach. Wzdrygnęłam się. Delikatny chłód metalu złagodził piekącą od ran skórę. Przekręciłam gałkę i drzwi otworzyły się przede mną ze skrzypieniem, ukazując mi ciemne wnętrze.
Weszłam do środka i w tym samym momencie poczułam, że jakieś ostre szpony zaciskają się na moim ramieniu.

4 komentarze:

  1. Pełen krwi mówisz... ;) Więc czekam ;)
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Achh. Właściwie chwilę temu odkryłam twój blog i jestem bardzo z tego powodu zadowolona. Szkoda tylko, że nie używasz dla wszystkich bohaterów anglojęzycznych imion bo niestety jestem do tego przyzwyczajona, ale ok. Daję radę :D Świetne opowiadanie, luźny język i całość... naprawdę świetna. :) Gratuluję pomysłu. Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
    Pozdrawiam.:)
    Zajrzę tu jeszcze :P
    http://fantasies-sherry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne... Zapraszam do siebie zyciowe-slodkosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. wow..wowowowow. Niesamowite. Czytam go ciągle i ciągle mnie zaskakuje, jednak mam pytanie. jak stworzyć playliste na blogspocie tak jak ty masz na górze? Byłabym wdzięczna gdybyś mi odpisała ;3

    OdpowiedzUsuń

Zgadniesz? Nie. Nie łudź się. Zagadka pozostanie nierozwiązana.