26 czerwca 2012

Rozdział IX

„Żadna miłość, przyjaźń, szacunek nie jednoczy tak, jak wspólna nienawiść do czegoś” - Antoni Czechow

Powoli wciągnęłam powietrze nosem. Próbowałam uspokoić moje dygocące ciało. Tylko jak się uspokoić, kiedy właściciele trzech par oczu, przeszywających cię na wylot, za chwilę zadecydują o tym, czy przeżyjesz?
- Witaj – odparła Królowa wysokim głosem, który odbił się echem w małej sali posiedzeń. – Jak zdążyłaś pewnie już zauważyć, zostałaś wybrana, aby złożyć u moich jakże wysokomościowych stóp życzenie.
Zamknęłam oczy. Czułam się, jakby czas postanowił się zatrzymać i każda sekunda ciągnęła się w nieskończoność. Miałam ochotę się rozpłakać. Czułam łzy bezsilności i przerażenia napływające pod moje powieki.
- Zatem… o co poprosisz mnie w ten dzień?
Milczałam, niezdolna wyksztusić z siebie ani jednego słowa. Zdałam sobie sprawę, że nigdy dotąd nie wiedziałam, czym jest prawdziwe przerażenie. W chwili wypadku nie miałam nawet czasu się bać, a uczucie, które wypełniało mnie podczas spotkania ze Śmiercią było zwykłym lękiem przed nieznanym.
Teraz byłam przerażona. Zdecydowanie przerażona. Strużka potu powoli spływała po mojej szyi, potem wzdłuż linii kręgosłupa. Starałam się zapomnieć, że teraz ważą się nie tyle moje, co losy Adama. Wszystko zależy od tego, czy przełamię strach i postanowię uratować mojego najlepszego przyjaciela.
I tak jestem już martwa.
- Kim ty w ogóle jesteś? – zapytała się po dłużącej chwili ciszy.
- Beatrycze. Rekojska – wydukałam.
- Skąd pochodzisz?
- Z daleka – odpowiedziałam zdawkowo.
Królowa umilkła. Jeszcze mocniej zacisnęłam powieki. Przerażenie odłożę na później, do miejsca, w którym będę bezpieczna.
- Więc… mów, czego pragniesz.
- Moja prośba może wydawać się dość… niecodzienna – zaczęłam, próbując opanować drżenie głosu. – Chcę zagrać z waszą wysokością w grę, której stawką jest moje życie.
Otworzyłam oczy. Królowa siedziała wyprostowana na wysokim, zdobionym krześle i uważnie mi się przypatrywała. Stojący obok niej dwaj elegancko ubrani mężczyźni, zapewne jej doradcy, zamarli w bezruchu.
- Rzeczywiście, niecodzienna. A co ja miałabym dać w zastaw? – zapytała Królowa, starannie wypowiadając każde słowo.
- Rubin – odparłam krótko, a jeden z doradców nachylił się nad Królową, jednak ta szybkim ruchem odepchnęła go. Drugą rękę położyła sobie pomiędzy obojczykami, na kamieniu wiszącym na jej szyi.
- Ściągnij woalkę – odparła ni stąd, ni zowąd. – Zerwij ją, już!
Drżącą ręką zdjęłam z twarzy delikatny materiał. Królowa patrzyła na mnie ze zdumieniem, które najwidoczniej na daremnie starała się ukryć. Przez chwilę patrzyłyśmy sobie nawzajem w oczy. Wtedy zauważyłam jedno: ona także miała błękitne tęczówki.
W tych okolicach wszyscy mają brązowe, ewentualnie czarne oczy”.
Odwróciłam wzrok. Cichy głos z tyłu mojej głowy wciąż i wciąż uparcie powtarzał słowa Aleksa. To przecież niemożliwe… Jakim cudem…?
- Zatem w porządku. Jeśli ja wygram, otrzymam twoją duszę. A jeśli ty… otrzymasz rubin.
- Wasza wysokość, to nierozsądne! –krzyknął nagle jeden z jej doradców. Królowa uniosła się z tronu i wyjęła zza pasa sztylet. Szybkim ruchem zamachnęła się nim w kierunku starszego mężczyzny. Zamknęłam oczy. Usłyszałam jęk i dźwięk upadającego na podłogę martwego ciała.
Uniosłam powieki. To był błąd. Królowa podchodziła właśnie do drugiego doradcy i wbiła sztylet prosto w jego brzuch. Bryznął strumień krwi. Miałam ochotę zwymiotować. Najlepiej zwymiotować i zapłakać.
Kobieta dopiero po chwili wyciągnęła ostrze z ciała mężczyzny. Doradca osunął się na kolana. Błagalnie na mnie spojrzał. Nie mogłam mu pomóc. Bałam się. Nagle jego oczy stały się puste. Upadł na podłogę.
Wtedy pierwszy raz ktoś został zamordowany na moich oczach.
- Ta gra będzie naszą słodką tajemnicą – odparła Królowa, wycierając okrwawiony nóż o elegancki strój jednego z mężczyzn. – Zostaniesz poddana… pięciu próbom. A zadania będą o tyle trudne, że nikt nie będzie mógł ci w nich pomóc.
Kobieta dotknęła opuszkami palców rubinu i wypowiedziała bezgłośnie jakieś słowa. Kamień na chwilę rozbłysnął, po czym równie szybko zgasł. Wpatrywałam się w niego jak zaklęta. Nie mogłam uwierzyć, że tak wielka moc ukryta była w zwykłym rubinie…
- Osoba, która dowie się o zadaniach, natychmiastowo zginie – odparła Królowa ze złowieszczym uśmiechem. Powoli zaczęła iść w moją stronę, mocno przytupując obcasem przy każdym kroku. Zatrzymała się tuż przede mną i popatrzyła swoimi jasnobłękitnymi tęczówkami prosto w moje oczy.
- Krąży legenda, że osoba, która wypije krew jednorożca, będzie żyć wiecznie. Zdobądź ją dla mnie. Mała podpowiedź dla osoby pochodzącej z Warszawy: jednorożce żyją w lasach.
Wtedy rubin zabłysnął ostrym światłem i zanim zdążyłam zadać sobie w myślach pytanie, skąd Królowa wie, gdzie mieszkam, znalazłam się na błoniach zamku. Leżałam w błocie, a każdy kawałek mojego ciała przypominał bólem o swoim istnieniu.
Mała powtórka z rozrywki, pomyślałam, przypominając sobie sytuację, w której ocknęłam się nieopodal mojej szkoły. Szybko podniosłam się. Musiałam znaleźć Aleksego.  Tak, on mi pomoże. Postaram się, żeby Królowa się o tym nie dowiedziała. Znajdę jednorożca. Wygram walkę z Królową. Zdobędę rubin. I co najważniejsze… uratuję Adama.

***
Tego, co wtedy ujrzałam, nie zapomnę do końca życia.
Wpadłam do domu Aleksego. Obijałam się o ściany wąskiego holu, próbując znaleźć jakąkolwiek żywą duszę. Potrzebowałam pomocy. W duchu liczyłam na to, że Królowa nie dowie się, że to ci ludzie pomagali mi w poznaniu Księstwa Blacktee. Mogłoby im grozić niebezpieczeństwo.
Ach, wciąż nie mogłam uwierzyć, że to nie jest zwykły sen! Chciałabym tak bardzo obudzić się i już nigdy nie wrócić do tej okropnej krainy. Nie umiałam myśleć racjonalnie, kiedy moje życie było zagrożone. Czułam się jak bohaterka pełnego krwi filmu, który kończy się śmiercią wszystkich bohaterów.
Bałam się kolejnego spotkania ze Śmiercią.
Wpadłam do jadalni i zamarłam. Oparłam się o ścianę, z trudem próbując złapać oddech. Chciałam uciec jak najdalej, nie patrząc za siebie, ale przerażenie sprawiło, że nie mogłam się ruszyć.
Na podłodze leżały nieruchome ciała rodziców Aleksego.
---
Wprawdzie krótki, ale nie mam natchnienia ._.
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to!

6 komentarzy:

  1. Nie oczywiście, że Cię nie zabijemy :3
    bardzo dobry rozdział, ale zaczyna mnie przerażać. hahhahah xd
    Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikt Cię nie zabije! Może rozdział nie należy do najdłuższych, ale ważne, że opowiadanie wreszcie zaczyna się rozkręcać. W sumie ja bym dopisała coś do tego ostatniego akapitu o tych rodzicach Aleksego, jest dobry, tylko zwyczajnie krótki.
    Więc, czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie się czyta... Nie będę mogła spać myśląc co będzie w następnym rozdziale ;) Twoje opowiadanie bardzo mnie wciągnęło, czekam na ciąg dalszy

    Pozdrawiam i życzę "miłego pisania" - Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz krwawiej, gra nabiera tępa, hihihi...
    Nie wiem dlaczego, ale królowa Blacktee strasznie kojarzy mi się z tą z 'Alicji w krainie czarów' xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, ciekawe porównanie... Nigdy nie pomyślałam o ich podobieństwie, ale rzeczywiście takowe istnieje xD

      Usuń
  5. Lubię czytać Twoje opowiadanie :) tak szczerze, to wolę takie krótsze rozdziały niż długie, bo wtedy mój wzrok się nie męczy :))
    Mogę ci pogratulować wspaniałego opowiadania;)

    OdpowiedzUsuń

Zgadniesz? Nie. Nie łudź się. Zagadka pozostanie nierozwiązana.